Gastronomia przypomina nieco świat mody – pod tym względem, że co sezon dostrzec można napływ nowych, awangardowych pomysłów i tendencji wśród najlepszych i najbardziej wizjonerskich kucharzy i restauracji. Z drugiej strony, i tu, i tu istnieją kanony, czyli niezatapialna klasyka, jak szkocka krata czy wołowina po burgundzku.
W jakim punkcie swojego rozwoju jest gastronomiczny świat w 2024 roku? Spójrzmy na najbardziej wyraźne trendy!

Po pierwsze, świadomie

Chcemy wiedzieć, co jemy. W tym prostym stwierdzeniu zawiera się bardzo wiele zjawisk. Minęły bezpowrotnie czasy, w których idąc do restauracji zależało nam wyłącznie na smaku, wrażeniach estetycznych i atmosferze. Świadomość tego, jak ważne dla zdrowia i ogólnego dobrostanu człowieka jest odżywianie, sprawia, że znacznie dokładniej przyglądamy się zawartości naszej miski lub talerza. Co oczywiste, chcemy jeść zdrowo i jakościowo. Dlatego ważny jest dla nas nie tylko skład potraw, ale i wartości odżywcze w nich zawarte.
Punktują restauracje, które chętnie i szczerze mówią o swojej – nomen omen – „kuchni”. X-factorem może być ciekawa informacja o szefie kuchni i jego doświadczeniach, dobre wrażenie robi też przedstawienie dostawców, zapewniających produkty, z których powstają nasze dania. Dla osób, którym na sercu leży dobro środowiska, ważny będzie też kontekst ekologii i zrównoważonego rolnictwa. Wołowina z niewielkiej, certyfikowanej hodowli dbającej o dobrostan zwierząt? Warzywa z ekologicznego gospodarstwa na Kaszubach? Brzmi jak coś godnego zaufania!

Po drugie, sezonowo i lokalnie

Dotknęliśmy już kwestii ekologii, która ma związek z kolejnym trendem w gastronomii. Od pewnego czasu zaczęliśmy – w końcu! – doceniać gastronomię opartą o lokalne produkty (a więc świeże i generujące znacznie mniejszy ślad węglowy) i sezonowość, pozwalającą maksymalnie wykorzystać warzywno-owocowe dobrodziejstwa poszczególnych pór roku. „Nowalijki” to w branży gastro jedno ze słów-kluczów ostatnich lat, a podkreślmy, że cały czas na popularności zyskuje kuchnia roślinna.
Jest to o tyle istotne, że doceniamy i wspieramy w ten sposób lokalne gospodarstwa, dając im impuls do rozwoju i doskonalenia swoich działań. Wiele restauracji wprost chwali się współpracą z konkretnymi dostawcami z regionu, a inne idą krok dalej, ku samowystarczalności: część składników zdobywają samodzielnie. Tak jest w przypadku restauracji a’la carte w Radisson Blu Hotel, Sopot, w której używa się świeżych warzyw i ziół z hotelowych upraw. Wpływają one na kształt menu, które zmienia się co sezon.

Po trzecie, ku pokrzepieniu serc

Smaczny posiłek to sprawdzony sposób na poprawę humoru i nie ma w tym nic złego, o ile jemy z umiarem i świadomie. W ostatnich latach dużą karierę robi termin „mood food”, oznaczający przekąski i dania stworzone wprost dla poprawy nastroju – dosłownie. Zawierają bowiem mikroelementy, które oddziałują na nasz organizm w taki sposób, że nasze samopoczucie szybko ulega poprawie. To nie tylko czekolada czy kofeina. Każdy z nas ma swoją prywatną listę „ulubionych” (nie mylić z „guilty pleasures”!), po którą można i warto od czasu do czasu sięgnąć. Masło orzechowe, bataty, czekolada czy daktyle to składniki, które świetnie smakują, a jednocześnie dostarczają dużo wartości odżywczych. Za zbliżony trend można uznać nostalgię, czyli chęć sięgania po potrawy znane nam z dzieciństwa i rodzinnych domów. Sięgając po nie, przywołujemy miłe wspomnienia, co tylko potęguje dobry smak.

Po czwarte, niesztampowo

Jak już wspomnieliśmy, coraz mocniej doceniamy żywność od lokalnych dostawców, nie oznacza to jednak, że zupełnie rezygnujemy z kulinarnych podróży na talerzu. W żadnym wypadku! Znawcy dość zgodnie stwierdzają, że rok 2024 należy do szerzej nieznanej u nas kuchni koreańskiej, określanej też jako K-food. W ostatnich latach polskie podniebienia zawojowało kimchi, czyli tradycyjne koreańskie kiszonki, teraz zaś przyszła kolej na dalszą eksplorację. Mandu, bibimbap, jajangmyeon – możliwe, że już niebawem egzotyczne nazwy tych potraw nie będą budziły u nas konfuzji, lecz skokowy wzrost apetytu.
Nie mija też moda na kuchenno-globtroterskie eksperymenty, czyli twórcze kojarzenie różnych kuchennych tradycji, zarówno dość sobie bliskich (kuchnia bałkańska + kuchnia bliskowschodnia), jak i zupełnie oddalonych (itameshi – fuzja kuchni włoskiej i japońskiej)…

Radisson Blu Hotel – kulinarna rozkosz nad polskim morzem

A zatem? Macie ochotę podążyć za trendami? A może, niczym prawdziwi pionierzy, wolicie podążać własnymi ścieżkami w poszukiwaniu nowych rozkoszy dla podniebienia? Jedno jest pewne – kulinarne eksploracje zawsze najlepiej wychodzą podczas udanych wakacji. Radisson Blu Hotel, Sopot nad morzem to świetna baza do tego typu wakacji, zwłaszcza że całe Trójmiasto od dawna uchodzi za gastronomiczną potęgę. Nasza hotelowa restauracja a’la carte również zaskoczy Was oryginalnymi propozycjami, zarówno dla wielbicieli klasyki, jak i talerzowych eksperymentatorów! 
Smacznego!